andrzejsapkowski.pl
Ostatnie życzenie - cytaty
Opowiadanie: "Mniejsze zło" - cytaty
„- Gdzie się zatrzymasz? Może u mnie? Wolna izba jest na stryszku, po co masz się dać obedrzeć przez karczmarzy, tych złodziei. Pogadamy, opowiesz, co w szerokim świecie słychać.
– Chętnie. Ale co na to twoja Libusze? Ostatnim razem dało się zauważyć, że nie przepada za mną.
– W moim domu baby nie mają głosu. Ale, między nami, nie rób przy niej tego, co ostatnim razem, podczas kolacji.
– Idzie ci o to, że rzuciłem widelcem w szczura?
– Nie. Idzie mi o to, że trafiłeś, chociaż było ciemno.”
—————————————————————-
„Sad kwitł biało i różowo, pachniał deszczem. Niebo przecinał wielobarwny łuk tęczy, spinający korony drzew z dalekim, błękitnym łańcuchem górskim. Domek pośród sadu, maleńki i skromny, tonął w malwach. Geralt spojrzał pod nogi i stwierdził, że stoi po kolana w macierzance.
– No, chodźże, Geralt – odezwał się głos. – Jestem przed domem.
Wszedł w sad pomiędzy drzewa. Dostrzegł po lewej ruch, obejrzał się. Jasnowłosa dziewczyna, zupełnie naga, szła wzdłuż rzędu krzewów, niosąc koszyk pełen jabłek. Wiedźmin solennie sobie obiecał nie dziwić się więcej.
– Nareszcie. Witaj, wiedźminie.
– Stregobor! – zdziwił się Geralt.
Wiedźmin spotykał w życiu złodziei wyglądających jak rajcy miejscy, rajców wyglądających jak proszalne dziady, nierządnice wyglądające jak królewny, królewny wyglądające jak cielne krowy i królów wyglądających jak złodzieje.
(…)
Siedli na ganku otoczonym malwami w wiklinowych fotelach, przy stoliku z blatem z białego marmuru. Naga blondynka z koszem jabłek zbliżyła się, uśmiechnęła, obróciła i wróciła do sadu, kołysząc biodrami.
– To też iluzja? – spytał Geralt, patrząc na kołysanie.
– Też. Jak wszystko tutaj. Ale to jest, mój kochany, iluzja pierwszej klasy. Kwiaty pachną, jabłka możesz jeść, pszczoła może cię użądlić, a ją – czarodziej wskazał na blondynkę – możesz…
– Może później.”
—————————————————————-
„A tak właśnie było w przypadku dziewczynek urodzonych po zaćmieniu, u których stwierdzono wręcz niepoczytalną skłonność do okrucieństwa, agresji, gwałtownych wybuchów gniewu, a także wybujały temperament.
– U każdej baby można stwierdzić coś takiego – zadrwił Geralt.”
—————————————————————-
„Aridea dość często zwracała się do Zwierciadła…
– Ze zwyczajowym pytaniem, jak sądzę – przerwał Geralt. – „Kto jest najpiękniejszy na świecie?” Jak wiem, wszystkie Zwierciadła Nehaleni dzielą się na uprzejme i na rozbite.”
—————————————————————-
„- Geralt – powiedział Stregobor – kiedy słuchaliśmy Eltibalda, wielu z nas miało wątpliwości. Ale postanowiliśmy wybrać mniejsze zło. Teraz ja ciebie proszę o podobny wybór.
– Zło to zło, Stregoborze – rzekł poważnie wiedźmin wstając. – Mniejsze, większe, średnie, wszystko jedno, proporcje są umowne a granice zatarte. Nie jestem świątobliwym pustelnikiem, nie samo dobro czyniłem w życiu. Ale jeżeli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.”
—————————————————————-
„- Więcej tolerancji, jeśli łaska – rzekł spokojnie Geralt. – Twoja matka, jak widzę, musiała dostatecznie często chodzić sama po lesie, byś miał powody zastanawiać się nad własnym pochodzeniem.”
—————————————————————-
„- Czy mogę przyjąć, że mu odmówiłeś tak jak mnie?
– Możesz.
– Dlaczego?
– Bo nie wierzę w mniejsze zło.
Renfri uśmiechnęła się lekko, po czym usta skrzywił jej grymas, bardzo nieładny w żółtym świetle świecy.
– Nie wierzysz, powiadasz. Widzisz, masz rację, ale tylko częściowo. Istnieje tylko Zło i Większe Zło, a za nimi oboma, w cieniu, stoi Bardzo Wielkie Zło. Bardzo Wielkie Zło, Geralt, to takie, którego nawet wyobrazić sobie nie możesz, choćbyś myślał, że nic już nie może cię zaskoczyć. I widzisz, Geralt, niekiedy bywa tak, że Bardzo Wielkie Zło chwyci cię za gardło i powie: „Wybieraj, bratku, albo ja, albo tamto, trochę mniejsze”.”
—————————————————————-
„Zwykły drwiący, figlarny uśmieszek wrócił na jej wargi, gdy odstawiała pusty kubek na stół.
– Geralt?
– Jestem.
– Ten cholerny dach jest stromy. Wolałabym wyjść o świcie. Po ciemku mogę spaść i potłuc się. Jestem księżniczką, mam delikatne ciało, wyczuwam ziarnko grochu przez siennik. O ile nie jest porządnie wypchany słomą, rzecz jasna. Co ty na to?
– Renfri – Geralt uśmiechnął się mimo woli. – Czy to, co mówisz, przystoi księżniczce?
– Co ty, psiakrew, możesz wiedzieć o księżniczkach? Ja byłam księżniczką i wiem, że cała przyjemność bycia takową to możność robienia, co się chce. Mam ci powiedzieć wprost, czego mi się chce, czy sam się domyślisz?
Geralt, wciąż uśmiechnięty, nie odpowiedział.
– Nie chcę nawet dopuścić do siebie myśli, że ci się nie podobam – skrzywiła się dziewczyna. – Wolę założyć, że masz stracha, by nie spotkał cię los wolnego kmiecia. Ech, białowłosy. Nie mam przy sobie niczego ostrego. Zresztą sprawdź sam.
Położyła mu nogi na kolanach.
– Ściągnij mi buty. Cholewa to najlepsze miejsce do ukrycia noża.
Bosa, wstała, szarpnęła klamrę pasa.
– Tutaj również niczego nie ukrywam. Ani tutaj, jak widzisz. Zgaś tę cholerną świecę.
Na zewnątrz w ciemnościach darł się kot.
– Renfri?
– Co?
– To batyst?
– Pewnie że tak, psiakrew. Jestem księżniczką czy nie?”