andrzejsapkowski.pl
Czas pogardy - cytaty
Rozdział szósty- cytaty
„Wielce zagadkową jest sprawą, że jednorożec, choć niebywale płochliwy i ludzi się bojący, jeśli takową pannę napotka, która jeszcze z mężem cieleśnie nie obcowała, wnet przybieży do niej, uklęknie i bez nijakiego lęku głowę jej na podołku pokładzie. Ponoć w minionych a zamierzchłych czasach były takie panny, które istny proceder z tego sobie, uczyniły. W bezżeństwie i wstrzemięźliwości trwały lata długie po to, aby łowcom jako wabiki na jednorożce służyć mogły. Wnet się jednak wyjawiło, że jednorożec jeno ku młodzieniutkim dziewicom idzie, starsze za nic sobie mając. Mądrym zwierzęciem będąc, jednorożec rozumie nie-chybnie, że ponad miarę w dziewictwie trwać podejrzaną i przeciwną naturze jest rzeczą. „
Physiologus
—————————————————————-
„Kilka kroków przed nią stał koń. Zamrugała. To nie było złudzenie. To był naprawdę koń. Konik. Młody konik, prawie źrebak.
Oprzytomniała. Oblizała spękane usta i bezwiednie chrząknęła. Konik podskoczył i odbiegł, zgrzytając kopytami po żwirze. Poruszał się bardzo dziwnie i maść też miał nietypową – ni to bułaną, ni to szarą. Ale może tylko wydawał się taki, bo stał na tle słońca.
Konik prvchnął i postąpił kilka kroczków. Teraz widziała go lepiej. Na tyle, by oprócz faktycznie nietypowej maści natychmiast zauważyć dziwne nieprawidłowości budowy – małą głowę, niezwykłą smukłość szyi, cieniutkie pęciny, długi, obfity ogon. Konik zatrzymał się i spojrzał na nią, odwracając łeb profilem. Ciri westchnęła bezgłośnie.
Z wysklepionego czoła konika sterczał róg, długi na co najmniej dwie piędzi.
Niemożliwa niemożliwość, pomyślała Ciri, przytomniejąc, zbierając myśli. Przecież jednorożców już nie ma na świecie, przecież wymarły. Nawet w wiedźmińskiej księdze w Kaer Morhen nie było jednorożca! Czytałam o nich tylko w Księdze mitów w świątyni… Aha, a w Physiologusie, który przeglądałam w banku pana Giancardiego, była ilustracja przedstawiająca jednorożca… Ale jednorożec z ryciny bardziej przypominał kozła niż konia, miał kosmate pęciny i kozią brodę, a jego róg był długi chyba na dwa łokcie…
Dziwiło ją, że tak dobrze wszystko pamięta, zdarzenia, które miały miejsce setki lat temu. W głowie zawirowało jej nagle, wnętrzności skręcił ból. Jęknęła i zwinęła się w kłębek. Jednorożec prychnął i postąpił ku niej krok, zatrzymał się, uniósł wysoko głowę. Ciri nagle przypomniała sobie, co księgi mówiły o jednorożcach.
– Możesz śmiało podejść… – wychrypiała, próbując usiąść. – Możesz, bo ja jestem…
Jednorożec prychnął, odskoczył i odgalopował, zamaszyście wywijając ogonem. Ale po chwili zatrzymał się, miotnął głową, grzebnął kopytem i zarżał głośno.
– Nieprawda! – zajęczała rozpaczliwie. – Jarre tylko raz mnie pocałował, a to się nie liczy! Wróć!
Wysiłek zmroczył jej oczy, bezwładnie opadła na kamienie. Kiedy wreszcie zdołała unieść głowę, jednorożec był znowu blisko. Patrząc na nią badawczo, pochylił głowę i prychnął cicho.
– Nie bój się mnie… – szepnęła. – Nie musisz, bo… Bo ja przecież umieram…
Jednorożec zarżał, potrząsając łbem. Ciri zemdlała.”
—————————————————————-
„- Nie wiem, co mam robić… – załkała, patrząc na klingę. – Naprawdę nie wiem… Ranę trzeba pewnie przeciąć, wycisnąć ropę i jad… Ale ja nie umiem! Mogę skrzywdzić cię jeszcze bardziej!
Jednorożec spróbował unieść łeb, zarżał. Ciri usiadła na kamieniach, obejmując głowę dłońmi.
– Nie nauczyli mnie leczyć – powiedziała gorzko. -Nauczyli mnie zabijać, tłumacząc, że w ten sposób będę mogła ratować. To było wielkie kłamstwo, Koniku. Okłamali mnie. „